Jak wynika z najnowszej analizy Deloitte’a przygotowanej dla firmy Vodafone, przyspieszające w związku z pandemią procesy cyfryzacji mają wygenerować dodatkowy bilion euro dla unijnej gospodarki, odpowiadając za przyrost PKB na mieszkańca krajów UE w wysokości 7,2 proc. do 2027 roku. To scenariusz możliwy do zrealizowania w przypadku osiągnięcia do tego czasu przez wszystkie państwa Unii Europejskiej progu 90 pkt w rankingu cyfryzacji DESI. Od takiego wyniku wciąż jednak dzieli kraje Starego Kontynentu pewien dystans – największy jest on w przypadku państw regionu CEE, w tym Polski, Węgier czy Czech.
– Kraje Europy Środkowo-Wschodniej – w porównaniu z całą Europą – wypadają jeszcze dosyć blado pod względem transformacji cyfrowej. COVID-19 mocno przyspieszył tę transformację w Polsce, Czechach i na Węgrzech, ale wystarczy popatrzeć choćby na europejski indeks DESI, który pokazuje, że zarówno my, jak i nasi sąsiedzi jesteśmy raczej w czołówce od końca pod tym względem – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Marcin Zmaczyński, dyrektor ds. marketingu w regionie CEE, Aruba Cloud Polska. https://oslonyokienne.com.pl/rolety-podtynkowe-wroclaw/
W ostatnim rankingu Komisji Europejskiej (The Digital Economy and Society Index, DESI 2020), analizującym postępy państw członkowskich w zakresie cyfryzacji, Polska awansowała o dwa oczka do góry, jednak wciąż plasuje się w końcówce stawki – na 23. pozycji. W rankingu prowadzą kraje skandynawskie: Finlandia, Szwecja oraz Dania. Państwa zachodnioeuropejskie, jak Niemcy czy Francja, uplasowały się na odpowiednio 12. i 16. pozycji. Z kolei Węgry zajmują w rankingu DESI 21. miejsce, a sąsiednie Czechy zostały sklasyfikowane na 18. pozycji.
– Ciężko porównywać się z krajami Skandynawii czy Europy Zachodniej, ponieważ one mają przewagę czasową w implementacji nowych rozwiązań. Jednak doganiamy naszych zachodnich sąsiadów bardzo szybko. COVID-19 zdecydowanie przyspieszył proces transformacji oraz wdrażania cyfrowych usług i narzędzi, co widzimy chociażby po naszych badaniach – mówi Marcin Zmaczyński. – W Polsce jednak jest chyba największa ostrożność związana z wdrażaniem usług w chmurze. Zarówno Czesi, jak i Węgrzy robią to chętniej.
Raport Aruba Cloud („Wykorzystanie usług chmurowych w biznesie. Analiza rynku polskiego, czeskiego i węgierskiego”) pokazał, że jeszcze przed pierwszą falą pandemii COVID-19 w Polsce z usług chmurowych korzystało 33 proc. dużych i średnich firm. Na Węgrzech ten odsetek wyniósł 38 proc. Do cloud computingu najbardziej zdążył się przekonać biznes nad Wełtawą, ponieważ w sąsiednich Czechach z chmury korzystała już prawie co druga firma (49 proc.).
Polska przed pandemią charakteryzowała się jednym z najniższych wskaźników korzystania z przetwarzania w chmurze w regionie CEE, jednak to się powoli zmienia. Ostatnie dane GUS pokazują, że już pod koniec ubiegłego roku z płatnych rozwiązań chmurowych korzystało prawie 40 proc. średnich i 60 proc. dużych firm. W niektórych branżach wykorzystanie cloud computingu wzrosło o co najmniej 50 proc. To pokazuje, że polski biznes w obliczu recesji i problemów wywołanych przez SARS-CoV-2 mocno przyspieszył cyfrową transformację.
– Rośnie zainteresowanie usługami w chmurze w modelu SaaS, czyli Software-as-a-Service. Firmy zaczęły korzystać z wielu aplikacji, które są dostępne wyłącznie w modelu chmurowym i które pozwoliły im kontynuować działalność w sytuacji, kiedy model pracy zmienił się drastycznie z dnia na dzień – wskazuje dyrektor ds. marketingu w regionie CEE w Aruba Cloud Polska. – Dzięki chmurze możemy funkcjonować bez zmian, mimo że całkowicie zmieniła się nasza forma pracy i przyzwyczajenia. Nie jesteśmy już w biurze, w zamkniętym ekosystemie, każdy pracuje zdalnie i nagle zostaliśmy wrzuceni do tzw. systemu rozproszonego. Dzięki narzędziom, które są dostępne w chmurze, firmy mogły bardzo szybko przestawić siebie i swoich pracowników na ten nowy model pracy.
Ekspert Aruba Cloud ocenia, że po ponad roku od rozpoczęcia pandemii COVID-19 widać, że praca zdalna się obroniła i wiele firm przestawiło się na nią całkowicie. To właśnie ten nowy model okazał się jednym z głównych czynników przyspieszających procesy cyfrowej transformacji i implementacji narzędzi chmurowych, które umożliwiają dostęp do zasobów firmy oraz kontakt pomiędzy kadrami z dowolnego miejsca i urządzenia. Co istotne, praca zdalna będzie nadal napędzać popyt na rozwiązania chmury obliczeniowej. Według analiz Boston Consulting Group menedżerowie europejskich firm spodziewają się, że aż 65 proc. pracowników w erze postpandemicznej będzie kontynuować pracę w modelu hybrydowym.
– Największym wyzwaniem dotyczącym pracy hybrydowej jest cyberbezpieczeństwo i bezpieczeństwo danych. Liczba cyberataków na wrażliwe dane firmowe wzrosła. Tymczasem większość udanych cyberataków wynika z błędu ludzkiego, czyli ktoś kliknął coś, czego nie powinien. Ten czynnik ludzki jest najczęstszą przyczyną błędów i kradzieży danych. Wyzwaniem dla firm jest więc zapewnienie bezpiecznego środowiska pracy przez edukację swoich pracowników. Model chmury jest bardzo bezpieczny, ale nie jest gwarantem tego, że nic się nie wydarzy, jeśli pracownik nie jest odpowiednio wyedukowany – mówi Marcin Zmaczyński.
Według przytaczanego przez Arubę badania Ponemon Institute „Cybersecurity in the Remote Work Era” szkolenia z zakresu rozpoznawania prób phishingu realizuje tylko ok. 30 proc. firm. Tymczasem w zeszłym roku Interpol informował o miesięcznych przyrostach liczby cyberataków nawet o 400 proc. względem okresu sprzed pandemii, a według Risk Based Security tylko do września ub.r. w niepowołane ręce dostało się aż 36 mld rekordów cyfrowych informacji.
Co istotne, w Polsce to właśnie obawy o bezpieczeństwo danych stanowią jedną z głównych barier, która hamuje migrację biznesu do chmury. Polskie firmy są za to dużo bardziej skore do inwestowania właśnie w cyberbezpieczeństwo. Według badań Aruby co czwarta planuje zakup dodatkowych rozwiązań i udoskonalenie swojej infrastruktury w tym obszarze do końca tego roku, a 20 proc. chce realizować programy szkoleń z zakresu bezpieczeństwa informacji dla swoich pracowników.
– Firmy mają obawy związane z bezpieczeństwem danych i to jest czynnik blokujący, do którego dochodzą też kwestie prawne i legislacyjne. Nie do końca wiadomo – zwłaszcza jeśli chodzi o duże firmy i instytucje typu bankowość czy ubezpieczenia – jakie dane można migrować do chmury. Jednak KNF co chwilę wypuszcza coraz nowsze zalecenia i współpracuje z dostawcami chmury, żeby uczynić proces migracji łatwiejszym i bardziej przyjaznym. Podobnie zresztą jak European Banking Authority, czyli europejska instytucja podobna do KNF – podkreśla ekspert. – Z drugiej strony to również kwestia przyzwyczajenia. Przy okazji migracji danych do chmury często czujemy, że tracimy nad nimi kontrolę, mimo że tak naprawdę te dane są w pełni bezpieczne.
Jak ocenia, mimo kilku coraz mniej znaczących barier migracja polskich przedsiębiorstw do chmury jest już nieunikniona. Popyt na takie rozwiązania będzie generować nie tylko praca zdalna, lecz także cały szereg korzyści, które wiążą się z cloud computingiem.
– Chmura to nie tylko kwestia infrastruktury czy optymalizacji kosztów. To przede wszystkim narzędzia, które dostawcy oferują w modelu chmurowym. To m.in. narzędzia do machine learningu i optymalizacji danych, Big Data czy narzędzia backup’owe, pozwalające zabezpieczyć swoje dane na wypadek jakiegokolwiek cyberataku – mówi dyrektor ds. marketingu w regionie CEE w Aruba Cloud Polska. – Chmura jest środowiskiem bardzo bezpiecznym. Dzięki rozwiązaniom w chmurze typu backup czy disaster recovery nawet duże firmy, które padły ofiarą ataku hakerskiego, jak chociażby ostatnio CD Projekt, mogą powiedzieć: „zostaliśmy zaatakowani, ktoś znalazł lukę w naszym systemie, ale dzięki backupowi byliśmy w stanie odzyskać wszystkie dane i nie negocjujemy z hakerami”.
Źródło: https://biznes.newseria.pl/news/tempo-cyfryzacji-pastw,p269345199